poniedziałek, 27 lutego 2017

Miało być dobrze ...

Miało być dobrze ...
 

   Bo jak zwykle z nadejściem nowego roku się nie udało, chciałam jeść zdrowiej, nie wyszło, a weź tu nie pij, jak co drugie zdanie to "pij kurde" albo " ze mną się nie napijesz". I wiem co zaraz powiecie ,że asertywność,że tyle razy w szkole mówili. Owszem mówili, ale do cholery od czegoś jest czas wolny na studiach,żeby się napić, a na tyle umiem dobrać sobie znajomych , którzy nawet jak mówią "pij" to potem odprowadza mnie do domu jak nie będę w stanie. Wiec koniec tematu nie poruszamy go już dalej.
  Nagle nadszedł luty , kolejne postanowienia ,że będzie się milszym, ale do cholery jasnej na tym świecie miłym się być nie da. Wystarczy ,że o 6 zbije się szklanka i już pada lawina wyzwisk na tą głupią szklankę i na faceta co nie potrafi się nauczyć układać naczyć tak ,żeby przynajmniej się szafkę dało otworzyć i na twarz wszystko nie leciało. A co dopiero ludzie. Mieszkam w bloku pełnym emerytów, nic w sumie do nich nie mam, paru nawet jest okey, odpowiadają jak się człowiek wita, są głusi jak pień więc oglądanie tv po 22 im nie przeszkadza itp. I byłoby by fajnie jakby każdy taki był. Nie wbrew pozorom nie są najgorsi emeryci. Najgorsi potrafią być ludzie ok 4-/50 rok życia. Sytuacja sprzed paru dni. Nie pamiętam jaki to był dzień ,więc załóżmy ,że środa. A więc środa, godzina 10. Wstaje bo przecież zaczął się nowy semestr wypada się pokazać na wykładzie, bo jeszcze obecność typ sprawdzi.Zbieram się bieganina po mieszkaniu, gdzie chleb, gdzie rajstopy,a gdzie but, o boże trzeba jeszcze sobie twarz naprawić, bo przecież nie wyjdę do ludzi z tym co mi natura dała, a dała za dużo tam gdzie nie powinna i za mało tam gdzie tego potrzeba. Gotowa wychodzę, jestem na parterze i nagle drzwi otwiera typowy Janusz w żółtym pewnie kiedyś białym podkoszulku, Zza framugi widzę jedynie jego łysiejącą już łepetynę , brzuch piwny i w sumie to tyle, ale wciąż żyje przekonaniem,że pewnie na dole miał slipy z dziurami i słowiańskie połączenie kubotów ze skarpetami. I owy pan przedział wiekowy ok 45 lat, ale sądząc po trybie życia jaki prowadzi równie dobrze może mieć 34 i zniszczony organizm, owy sąsiad z pretensjami , że jest rano ,a ja tupie. Rano ... we wtorek.. o 10.
I masz być miły dla takiego. Nie nie da się, ale próbujesz i odpowiadasz ,że cisza nocna jest do 6 rano. Dostajesz za to drzwiami w nos i masą przekleństw do Grażyny , jaka ta młodzież nie wychowana. Taaa młodzież. I może powinnam się nie przejmować, może olać bo bufony są wszędzie.Lecz nie , moja psychika mi na to nie pozwala i resztę dnia myślę jedynie jak mogłam mu odpyskować, co odpowiedzieć i jak zareagować gdy go zobaczę. Resztę dnia oczywiście siedzę wkurzona i odbija się to na każdy kto mnie otacza. Oczywiście,że nie powinnam, oczywiście,że tak nie wolno,ale moja porąbana psychika jest tak zbudowana i wiele już z tym nie zrobię.
  Czy warto nie, czy warto wgl się tak irytować , może gdyby to było jednokrotne, to można uznać ,że druga osoba ma zły dzień.Jednak nie gdy dzieje się to , któryś raz z rzędu. I najgorsze,że trzeba olać i iść dalej.A sąsiad nwm może ma kompleksy i dlatego się tak zachowuje. Zostańmy przy tej wersji ,żeby się nie zagłębiać.
  Boże miało być o zmianach w życiu , a skończyło się na wylaniu mojej irytacji. Czy żałuje? Nie teraz gdy to wyrzuciłam z siebie czuje się lżejsza o jeden problem w życiu. I co i nic,życie się toczy dalej, a za tydzień pewnie usłyszę,że czuł jak obiad robię i żeby okna nie otwierała jak gotuje.Ten typ tak ma i nic z tym nie zrobię.
  Mimo,że bym chciała się bronić, odpyskować, chce też mieć gdzie mieszkać, więc może kiedyś jak będę się wyprowadzać.
  Obiecuję następnym razem być bardziej optymistycznym i nie cisnąć ludzi tak bardzo!

wtorek, 21 lutego 2017

Paniusie i co z nimi począć

Paniusie i co z nimi począć


   Są ludzie , których uwielbiamy, są ci obojętni, ci za, którymi nie przepadami i ten ostatni typ ten na którego widok mamy ochotę się rzucić na nich i przytulic.. mocno...w twarz..cegłą.
Nie musieli nam koniecznie zaszkodzić jakoś specjalnie w życiu, po prostu wkurza nas ich osoba, tak zwane twarzowe...Kogo ja oszukuje, już wolę osoby , które otwarcie mi wypowiedzą wojnę niż właśnie ten typ.Cichy i miły, ale weź poczekaj człowieku i odejdź na 2 metry , a w tle już usłyszysz całą swoją historię, ewentualnie istnieje wersja ,że taka osoba po prostu nie spełnia żadnych norm społecznych i wkurza większość społeczeństwa swoim zachowaniem paniusi , której się nic nie podoba.
   No to jestem, siedzę na tym wykładzie, w tej mojej przedostatniej ławce, żeby przez 10 minut nikt nie widział jak o tej 8 ciągle przysypiam, wykład dość ciekawy, może nie dla każdego , ale widać ,że gość wkłada w to całe serce. Godzina 8:30 wchodzą paniusie, oczywiście,że modnie spóźnione bo jakby inaczej, i siadają w tej pierwszej ławce,żeby każdy je widział, żadnego dzień dobry ,przepraszam ani pocałuj mnie.. no właśnie tam. Wykładowcę już cholera strzela, ale zachowuje zimną krew. Paniusie wyjmują swoje zeszyty w twardej oprawce i piórniki, obok bidon z napojem proteinowym, bo przecież 3 razy na siłowni były. Typ mówi dalej, paniusie już zaczęły się zajmować wszystkim tylko nie zajęciami. Temat -historia Polski. Wszyscy słuchają bo wiadomo fajnie się słucha jacy kiedyś byliśmy zaje...bardzo fajni. Nie One słuchają, ale z min widać już znużenie tematem, nie podoba się, nie ma nić o Brandżelinie ani Bieberze, niefajnie nudne to, na co to komu.
  Mija 10 minut i następne, psor zaczyna pytać, Panusie nawet nie zauważają , nadchodzi ich kolej. Reszta roku już zaciera ręce czekając na nowe mądrości jakimi uraczą nas nasze modnisie , każdy oczekuje również jak zwykle ciętej riposty wykładającego. I zaczął się ostrzał; " okres gotycki to kiedy?", "kto napisał to i tamto" i tak dochodzimy do pierwszej ławki. Pojawia się uśmiech , a cała sala cichnie czekając na nowinki z tego świata.
   I jak zwykle nie jestem zawiedziona, mogłabym rzec,że w tym roku dowiedziałam się paru praktycznych rzeczy jak np. niektórzy ludzie po maturze nie wiedzą co to Wawel, jak już nie wiedzą co to Wawel to o hejnał ich nie pytajcie bo też nie wiedzą, ludzie , którzy od 2 lat studiują architekturę, mogą uważać,że największy rynek w Polsce ma 1 hektar, nie skomentuje już wiedzy o potopie szwedzkim.
   Załamanie ? Duże ? Czy będzie owszem , a nie zaprzeczę, gorzej zaczyna się gdy pada pytanie "czemu Panie tego nie wiedzą?" i tu pada kolejna cudna odpowiedź "bo Pan nie umie tłumaczyć"...
Nigdy nie rozumiałam co można w historii tłumaczyć, suche fakty, opowiada się i tyle, tłumaczyć to można matmę.Po drugie jakim prawem odzywasz się dziewczyno tak do człowieka, który od 40 lat wykłada ten przedmiot, umie czy nie umie szacunek mu się należy. I to ma być osoba w moim wieku, jak i gdzie ona się wychowała. Gdzie rodzice jej nie dopchali jak robili?!
   I tu by się chciało powiedzieć ,że to już koniec problemów , nie bo nadchodzi koniec wykładu i tu słyszymy jaki to wykładowca wredny bo śmiał im zwrócić uwagę i jaki on zły. I tylko spróbuj człowieku powiedzieć,że ty nic do tego pana nie masz. Zostaniesz wrogiem publicznym numer jeden.
   Sposób? Śmiać się, cieszyć ,że jest ktoś taki na kim skupi się uwaga wykładowcy i nie jesteśmy to my, no i zawsze mamy tą osobę/osoby która swoją głupotę poprawią nam humor. Póki nie będzie im trzeba czegoś tłumaczyć



niedziela, 12 lutego 2017

WalęwTynki

WalęwTynki
 

   Nadchodzi ten cudowny czas,gdy ludzie dzielą się na kilka grup- szalenie zakochanych, singli, tych którzy mają to wszystko gdzieś, tych którzy udają,że mają to gdzieś i chicho płaczą pod poduszką oraz tych którzy dzielnie co roku krzyczą jak to powinno się okazywać uczucia każdego dnia ,a nie tylko 14 lutego. I mimo ,że ci ustani mają swoją rację to prawda prawdą i oni tęsknią za kimś kto w ten specjalny dzień chcieli by zostać docenieni.
   Jest jeszcze ta specjalna grupa, która nie ma pojęcia co o tym sądzić, z jednej strony chcą romantyzmu, z drugiej wyjść na piwo ze znajomymi, a z trzeciej nie rozumieją dlaczego święto zakochanych do cholery wypada w zimę. Właśnie, kto to wymyślił?!Jaki człowiek o zdrowych zmysłach chce chodzić w  taką pogodę za rączkę ze swoją gorszą połową. Czerwony nos kichanie, zimno i drętwiejące palce, romantyzm level Janusz.Kolejne spostrzeżenie, jak sam św.Walenty musi się czuć z faktu,że świętujemy w sumie to,że on nie żyje?! Ej ludzie słuchajcie dzisiaj rocznica śmierci tego i tego, ale fajnie chodźmy na piwo.POSTAWMY SIĘ W JEGO SYTUACJI!
W tym roku spędzam np Walentynki z koleżanką, oczywiście moja skarpeta postanowiła się obrazić, nie ma powodu mu akurat wypada wtedy nocka mamy cały dzień dla siebie.No ale cóż męska dupa.. wait miała być duma, że nie siedzę w tym czasie w domu i za nim nie tęsknie.... A aporpo dumy kolejny problem PREZENT. Właściwie z jakiej okazji, bo Walenty nie żyje(?). No ale tak czy facetowi wypada kupić ten prezent, a może trzeba , a teraz co nie przecież coś przesłodzonego, jak serduszka misie itp, a chciałoby się żeby to było też przydatne.Tym czasem po wejściu do sklepu zalewa nas lawina marketingu i serduszek,a my koniec końców zamiast gry dla faceta kupujemy pełno niepotrzebnych pierdył do ozdobienia mieszkania, ogółem rzeczy , które się nam nie przydadzą i następnego dnia wylądują w koszu.Co więc teraz?Trutututut z pomocą przychodzi man odwieczny przyjaciel kobiety czyt. kuchnia. A jeśli na co dzień gotujesz swojej pierdole to tym razem można dorobić jakieś ciasto ,a po drodze kupić mu jakiś alkohol w sklepie. Kolejna rada nigdy nie wino to godzi w ich męskość, lepiej zainwestować już w to whisky,albo koniak, koniak lepszy (starka polecam), zalecane ominięcie likierów i nalewek, chyba,że Jaagermaister , czy jakkolwiek się to pisze.
    Jeżeli jednak to CUDOWNE święto spędzasz sama,a masz dość czytania wpisów w całym internecie polecam ci imprezę antywalentynkową ze znajomymi, najlepiej w domu żeby odciąć się od par, włączenie filmu akcji, byle nie romansiłdo i na wpierdzielanie się przez noc.Najważniejsze żeby czuć się dobrze.Następnego dnia wszystko wróci do normy,tylko gdzie nie gdzie będzie widać jak serduszka zamieniają się w jajka i króliki wielkanocne. MARKETING MUSI ŻYĆ!


piątek, 10 lutego 2017

Run Playlist

Run Playlist

                 Bieganie, ostatnio modny i pasjonujący sposób na pochłanianie czasu. No bo kto nie lubi się spocić, zdyszeć i wyglądać jak pomidor przy innych ludziach.No każdy przecież.Ewenementem tego hobby jest to,że ile byśmy nie ćwiczyli to zawsze wydaje się nam,że ten emeryt który właśnie przebiegł obok nie tylko ma lepszą kondycje, ale nawet dresy leżą  na nim lepiej. Jakie dresy! Nawet jeśli jesteś sezonowym biegaczem musisz zainwestować w najbardziej obcisłe spodnie do biegania, dwie pary bo przecież, trzeba prać, obcisłą bluzkę ,żeby było widać jak znika tłuszcz z dnia na dzień, z resztą bluzek tez kilka, bluzę na zimniejsze dni, a potem to już tylko buty , skarpety i sportowy stanik ,jeśli jest taka potrzeba.Z całym tym zakupionym sprzętem możesz zacząć swoją sportową przygodę, która prawdopodobnie potrwa góra miesiąc, ale ej sportowe ciuszki dobrze wyglądają w szafie ,a ty będziesz żył w złudzeniu ,że jesteś FIT. Kolejnym krokiem do biegania , poza kupieniem pierdył takich jak bidon, opaska mierząca ciśnienie itp. , jest stworzenie playlisty. Nie będziesz przecież w czasie biegania zmieniał sobie muzyki, a do Adele raczej biegać się nie da, do metalu niestety też nie (próbowałam niech metal zostanie przy pogo). Odrzućcie wasz gust muzyczny najlepiej biega się do popu, dup stepu , i całej reszty muzyki nie wymagającej użycia większej ilości szarych komórek. Im bardziej wyraźniejszy rytm tym lepiej, nie mówiąc już jak katastrofalne w skutkach może być usłyszenie w słuchawkach jakiegoś smętów. Idziemy ćwiczyć i cieszyć się życiem, nie chcemy żeby nas bardziej dołowały jeszcze takie kawałki, wystarczy już ,że jesteśmy spoceni i nie możemy złapać wdechu.No chyba ,że jesteś masochistą wtedy droga wolna.
Pamiętaj aby po każdym treningu napisać o tym na każdym możliwym profilu i od czasu do czasu dodać zdjęcie. Wspomnienie o tym w czasie rozmowy ze znajomymi także wskazane. Jesteś przecież fit musisz im dać dobry przykład! Co z tego,że gdy wracasz od razu rzucasz się na pizzę i lody. Nikt tego nie widział, a przecież dowody na twoje ćwiczenia są na każdym portalu społecznościowym.






*niech ludzie się nie urażają jeśli znajdują tu swoją osobę, ja też taką jestem. Wszystko jest prowadzone w celach humorystycznych meh

środa, 1 lutego 2017

Pani Grażyna pospolita

Pani Grażyna pospolita
 


           Pani Grażyna pracuje w urzędzie, typów Grażyn jest wiele; pracowita, ta z którą spotykamy się najrzadziej, codziennie rano wstaje, budzi męża, odwozi dzieci do pracy i od 8 do 17 wjedzie swój monotonny żywot w pracy, następnym typem  jest pani Grażyna leniwa; ta z reguły przychodzi poplotkować, zazwyczaj grubo spóźniona pojawia się w pracy o 10 tylko po to żeby zrobić sobie kawę i polecieć na ploteczki do sekretariatu; i oczywiście najbardziej pospolita pani Grażyna to ta, która coś robi , ale w sumie nie do końca. Życie tej ostatniej opiera się na zaczynaniu pracy i nie kończeniu jej w taki sposób , aby nikt nie mógł się przyczepić.To waśnie TA osoba wita nas gdy podchodzimy do okienka coś załatwić i jesteśmy odsyłani do 5 innych okienek,żeby na końcu trafić do pierwszego, bo powiedzieć wszystko na początku jest zbyt trudno, niech sobie absztyfikant polata , może jej się akurat zacznie przerwa , albo lepiej skończy zmiana.
         Pani Grażyna pospolita, ponieważ teraz będę mówić tylko  o tym typie pozwólcie że ograniczę się do pani Grażyny lub do Pani G, jest zazwyczaj bardzo zadowolona ze swojej pracy, ba wręcz bije od niej duma co można wyczuć gdy wykonamy pierwszy krok w urzędzie. Człowiek od razu staje się maluczki, a osoba po drugiej stronie blatu wydaje się wszechwiedzącą istota która ma nam dopomóc w życiu. Pani G dobrze zna nasz odczucia, często więc stara się udowodnić jakże jej wiedza przewyższa naszą i jak wdzięczni powinniśmy być , że ryczała nam udzielić skrawka swojej tajemnicy.
      Więc jestem w tym  urzędzie, prosta sprawa odblokowanie numeru kandydata na kierowcę, który przy okazji ma zostać udostępniony dla innego miasta, ach te przeprowadzki. 10 minut wszystko okey, wszystko załatwione, mogę wracać do siebie, telepać się kolejne 3 godziny autobusem i następnego dnia zapisywać się na kurs uzupełniający. czy aby na pewno ? Nie, ponieważ Pani Grażyna owszem kod odblokowała, ale do nowego miasta nie przesłała bo to musi już zrobić WORD/PORT czy jak to w każdym mieście się nazywa.Oczywiście informacja ta nie została udzielona, o informacje trzeba było zapytać bo przecież Pani Grażyna w myślach nie czyta.
     I cała akcja powtarza się na nowo tylko w innym miejscu, za każdym razem z nadzieją ze tym razy trafi się na Grażynę odpowiedzialną, która w swej duszy skrywa jeszcze cząstkę powołania do swojej pracy. Jednak nie tym razem, tym razem czekają kolejne godziny czekania, odsyłania z okienka do okienka nie wspominając o sarkastycznych uśmieszkach i pytaniach "jak można tego nie wiedzieć?" Bo jestem idiotą, może dlatego,że to jej praca aby mi wyjaśnić, może dlatego,że znam się na innych rzeczach... Nie dla Pani Grażyny jestem idiotą.
   Każdy z nas jest, a jedyne co nam pozostaje to nadzieja,że kiedyś trafimy na najrzadszy tryb Grażyny i nasze życie stanie się o wiele łatwiejsze
   
Copyright © 2016 by blondmadness , Blogger