czwartek, 20 kwietnia 2017

Pan tu nie stał !

Pan tu nie stał !


   Święta , święta i po ... świętach. Jak co roku zjechała się cała rodzina, jak co roku kupiliśmy jedzenia więcej niż trzeba, tak aby NA PEWNO nie zabrakło, tak na wszelki wypadek, jak zwykle wymyliśmy okna dla Jezusa, jak zwykle udawaliśmy,że wszyscy się lubią, jak zwykle ...
 

Wszystko zaczyna się 3 dni wcześniej, wielki tydzień? Raczej wielka kolejka. Ludzie stoją , przepychają się, kłócą i wymyślają coraz to nowsze epitety. Sama nie jestem inna. Wkurza mnie ślamazarność ludzi, to że ktoś postawił koszyk na środku ścieżki i gdzieś polazł, babcia w mięsnym, która nie wie czy woli białą czy śląską. I w tym wszystkim ja, bo przyjechałam do domu, bidny, głodny student, jedzenia mi się zachciało .Rozglądam się prawo, lewo, do tyłu, między regałami. Mamo do cholery gdzie jesteś?! Przysięgam jeszcze 10 minut temu stała w tej cholernej kolejce po sery. No nic idę dalej, a tu już ktoś się kłóci o ostatnią butelkę żurku, bardzo świątecznie, bardzo po chrześcijańsku, bardzo Polsko.

I tak środa... czwartek... piątek. Jeszcze w sobotę ze święconka do kościoła, a koszyk ma być duży, ładny przyozdobiony.

"Dziecko maluj pisanki, nie tak, krzywo, nie równo.Posuń się ja to zrobię lepiej". Ba teraz można nawet przez internet kupić te malowane jaja. Tylko niech ktoś mi powie jak oni to wysyłają. No bo co folią bąbelkową to owiną? No to idziemy na to 10 minut do kościoła, poświęcić jaja, konkurs na najładniejszy koszyk uważam za otwarty. Tak jakby to tego księdza obchodziło, ale przecież pani Mariola spod 9 patrzy. Nie można się zbłaźnić bo sąsiedzi będą gadać.Pamiętam ,że od dziecka to własnie mnie wysyłali rodzice z koszykiem.Nie żebym narzekała, ale tak jest do dzisiaj. Kiedyś wierzyłam,że to dlatego ,że tradycja wieków wiekiem, jak byli tacy jak ja to tez sami chodzili.Teraz wychodzę z założenia ,że im się po prostu nie chce, wolą posiedzieć w łóżku to pół godziny dłużej.
A po powrocie , oczywiście,że do sklepu, bo przecież wcale nie spędziliśmy tam ostatnich 3 dni. WCALE.No ale majonez się skończył. I tak kupimy pełno niepotrzebnych rzeczy po drodze.

No i nadchodzi ten wspaniały dzień- Niedziela. Kolejny wolny dzień kiedyś się nie wyśpię, trzeba było nie przyjeżdżać , powiedzieć,że egzamin.Cokolwiek, ale przecież święta. Za każdym razem cieszę się gdy jadę do domu, a jeszcze bardziej gdy z niego wyjeżdżam. Za każdy razem mówię sobie,że teraz będzie inaczej.Nie jest,

Zacznijmy od śmiesznego faktu. Większość ludzi do kościoła chodzi na Boże Narodzenie, Wielkanoc, a ci co osiągnęli wyższy level wtajemniczenia pójdą jeszcze na Wszystkich Świętych... i może na odpust, ale to nie do kościoła, tylko stragany pooglądać. Ta sama większość osób uważa się za katolików. Co więcej osiemdziesiąt  z tych osób to właśnie ci co dzień wcześniej darli się na siebie w sklepie, a teraz aniołki. Tyle miłości.

A co potem? Jak to co śniadanie. W młodość czekałam na prezenty, teraz na jedzenie.Mamo czy to już dorosłość? Jak śniadanie to oczywiście z rodziną. Nie wiem jak u reszty świata, ale u mnie zjeżdżają się dziadkowie, ale tylko jedni, bo do drugich idziemy następnego dnia my. Przez to wypada jeszcze więcej jedzenia i nieogarnięcia czasowego. Jak przyjdą o ósmej tak do dziewiętnastej siedzą. Ktoś powie ,że jestem bezduszna, że to starsi ludzie, rodzina. Możliwe, moje serce dawno wygasło. Ale błagam was, od ósmej do dziewiętnastej na nogach, podawaj ciasto, kawę, kiełbasę, znowu ciasto, żurek. I tak ja i mama wymieniamy się między salonem, jadalnią i kuchnią.Zero odpoczynku , gdzieś o 15 włączają się rozmowy polityczne, a wszystko przeplecione aurą tego jak kiedyś było dobrze, a teraz nie.
"A tak w ogóle dziecko co ty masz w buzi?". Ja czarna owca w rodzinie, ta co słucha tej dziwnej muzyki i jeszcze na czarno się ubiera, o ja zła, o ja niedobra."Babciu to jest kolczyk". Na tym rozmowa się kończy bo ja już dawno nie słucham. Przestałam mając 16 lat. Bo po co się denerwować.

Było źle, teraz będzie gorzej.Wszelacy wykładowcy żyją w jakimś dziwnym przekonaniu,że my nic w te święta nie robimy, siedzimy na dupach i oglądamy seriale. Jest to dla nich doskonały pretekst żeby dać jeszcze więcej zadań do zrobienia, ogłosić więcej kolokwiów i zaliczeń."ale pani święta"..."ale przed świętami macie czwartek piątek i sobotę  wolną'. Jeśli wcześniej siedziałam na kanapie zła, to teraz siedzę na kanapie zła i zestresowana.

Na szczęście nadchodzi ten wspaniały dzień powrotu. Robi się trochę smutno, trochę lżej. Trochę chce się zostać, ale wiem,że parę dni dłużej i ja też zaczęłabym się kłócić z każdym mieszkańcem domu. Bo z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu









WARNING!

Tekst wypełniony cynizmem i sarkazmem. Nie brać wszystkiego na serio, szczególnie swoistego "hejtu" na rodzinę. To moi nieogarnięci ludzi i ich kocham. Więc prosze nie wynosić jakiś błędnych wniosków.







poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Prawdziwa historia oparta na fałszu

Prawdziwa historia oparta na fałszu
 

   Dziś będzie inaczej, dzisiaj będzie poważnie, dzisiaj nie będę ironizować... za bardzo.
Znacie tą sytuację gdy ty i druga osoba opisujecie pewną sytuację, i wychodzą dwie totalnie różne wersje. I wiecie to, oświecę was, obie nie są prawdziwe, bo obie opierają się na emocjach i odczuciach drugiej osoby, bo każdy z nas ma rację. Tylko któraś strona ma zawsze jej mniej, czemu zazwyczaj ze względów kulturowych czy zasad. Lecz nie o tym, miałam przyjaciółkę i niech tyle wam wystarczy na jej temat, już w trakcie naszej znajomości zaczęły ją dopadać dziwne myśli, nie , nie samobójcze. Chciała imprezować, pić ,ćpać itp itd, i nawet nie chodziło o fakt akceptacji, laska się chciała zwyczajnie wyszaleć. Nasz kontakt się powoli urywał, ona mnie nie słuchała ,żeby się ogarnąć ,a ja nie mogłam na to patrzeć, szala goryczy się przelała. I mimo przeprosin nie gadamy.
   To słowem wstępu bo nie chce pisać o tym co działo się między nami czy oceniać jej postepowania bo nie jestem od tego. Chce pogadać o czymś innym. Ostatnio odkryłam ,że dziewczyna pisze i robi to całkiem dobrze. Jakie jednak było moje zdziwienie,że opisuje swoje życie.Mimo zdolności literackich i ciekawego pióra przeraziło mnie parę rzeczy. PO pierwsze wymienianie miejsc i osób z imienia i pseudonimu. W połączeniu z tym,że dodawane wpisy są dość w charakterystycznej tematyce... ciekawie by nie było , jakby któregoś dziewczyna się do tego dobrała.Myślałam,co tam fikcja literacka.... I nagle nagle się dowiaduje,że nie że chuja ,że tak jest bo o tym wszyscy w mieście już mówią.
  To też nie jest najgorsze, dziewczyna jest zgubiona,piwo za piwem, narkotyki, cięcie. I co i co , cóż to ,że ludzie to debile.Na pewno część z was kojarzy jak działa wattpad, ludzie piszą inni komentują.
I myślałam,że znajdzie się ktoś mądry, kto może nie zgłosi do moderatora, bo do chuja pana dane wrażliwe koleżanka udostępnia, ale może chociaż napiszę,że dziewczyna ma problem i on jakoś to pociągnie. Wyszukiwałam komentarza z serii masz problem to napisz do mnie. NIC , ni literki. Za to pochwały pisania, które akurat jest dobre, i tego jak fajnie się czyta książki o ćpaniu. TA fajnie , póki jest happy end, a nie oszukujmy się w to powątpiewam w tej sytuacji. Dlaczego ludzie jarają się tym,że dziewczyna chce się zabić. Czemu oglądając "Salę samobójców" na żywo nie chcemy pomóc tylko jaramy się staczającym człowiekiem. Dlaczego tak łatwo zrobić karierę na tym,że umieramy.
   Nie chciałam a czuje się tak jakbym pisała nagle dla emo nastolatków. Sama myślę o tym czy może gdybym nie zerwała kontaktu, to może inaczej by się potoczyło, może nie weszłaby w to towarzystwo, może to wszystko potoczyłoby się inaczej.
   Jeśli istnieje ktoś kto chciałby przeczytać słowa zagubionej dziewczyny mogę postarać mu się wysłać linka, ja już raczej nie pomogę , ale może komuś się uda. Ze mną niestety nie chce mieć już kontaktu.Wtedy prosiłabym jednak o nieujawnianie informacji źródła.

Zostawiam was z umierającym sumieniem i tą piosenką




Copyright © 2016 by blondmadness , Blogger